czwartek, 17 grudnia 2015

Some problems with water pipes...

Woda.

Wiadomo pewnie wszystkim, nie od dziś, że żywioły są okrutne i niszczą cokolwiek stanie na ich drodze. Wczoraj ja również boleśnie się o tym przekonałem na własnej skórze, bo sąsiadka z góry po raz n-ty już od początku remontu, zalała mnie, a jakże. Zgadliście, za chwilę zamierzam napisać kolejne pismo do administratora budynku,w którym mieszkam.

Sytuacja powtarza się konkretnie od września br., gdyż poprzednia lokatorka wyprowadziła się z powodu znalezienia sobie jakiegoś większego tudzież lepszego lokalu albo jeszcze coś innego, nie mam zielonego pojęcia i guzik mnie obchodzi gdzie. Wobec tego ktoś inny na to miejsce przyszedł i od razu zaczął całościową, kompletną renowację, która potrwa, przy dobrym wietrze oczywiście, do przyszłej Gwiazdki.

Rozumiem, że trzeba przeprowadzić ów proces konserwacji, itp., ale ja w tym wypadku chyba, a nawet na 100%, nie jestem tam potrzebny. Niby w jakim celu miałbym zostać zaangażowany? Naprawa czy wymiana urządzeń hydraulicznych jest celowym działaniem, ponieważ ma spowodować usunięcie wcześniejszych, niezauważonych przedtem wad i usterek, itp., prawda. Fajna perspektywa, jedynie czy zawsze osoby trzecie muszą wskutek tychże przedsięwzięć ucierpieć, bo partacze (niewyjechani za granicę) schrzanili robotę dla wyciśnięcia ze zleceniodawcy maksimum kasy, ile się tylko uda? Nie rozumiem ludzkiego złego myślenia, ba, wręcz braku logiki.

Dobrze więc się stało, że nie musiałem nigdzie pilnie wyjść z chałupy, inaczej miałbym aktualnie za darmo basen (marzenia z lat odległych) i pisałbym do Was stamtąd właśnie, a konkretnie pluskając się z piszcząca zabawką w dłoni oraz siedząc na materacu albo w gumowym kółku, takim dla małych dzieci, kiedy chce się je (te szkraby naturalnie) nauczyć pływać w brodziku lub czymś podobnym.

Żarówki również nie mogę odpalić w łazience, zatem nici z golenia, kąpieli, prania, itd. przez najbliższe 2 tygodnie. Ciekawe, jak będę wyglądał? Czyżby Mikołaj?

Powód? Zalana instalacja elektryczna, a skutek znany: „prąd kopie, wywala korki” (wkłady topikowe – fachowa nazwa; w sklepie z asortymentem owego typu się dowiedziałem) – ostatni „bezpiecznik” wyzionął ducha i musiałem zakupić kilka nowych sztuk.

Ściana po której obijał się strumień mokra strasznie i nie wyschnie zbyt szybko, gdyż na dworze (polu!) zimno, w końcu za oknem lato uciekło do cieplejszych krajów jakby nie patrzeć. Zapowiada się niezła jazda, elegancko zostałem załatwiony na cacy, urzędasy także zero pomocy (a spróbuj nie zapłacić czynszu w terminie, to naliczymy ci karne odsetki), nie lubię i nie polecam.

Dziś nie będzie żadnej piosenki, do momentu aż znajdę adekwatny utwór, bo wk**w do tej pory trzyma mocno. Sąsiadowi obok, tj. drzwi dalej, w zeszłym roku rura z wrzątkiem nie dała rady i postanowiła pięknie pęknąć (skorodowana na wylot), dosłownie wybuchła zaraz po Bożym Narodzeniu, tj. 27.12. Pytanie za 5 PLN zadam w zamian: jestem następny do odstrzału? Oby tak się nie stało.

6 komentarzy:

  1. no nie zazdraszczam, bo znam ten ból, jeszcze z mieszkania w wielkiej płycie... na szczęście od 12 lat mieszkam w ceglanej chacie z nowymi instalacjami... tylko mnie ta piszcząca zabawka zaintrygowała, bo ja uwielbiałam wtedy kaczuszki no i może takie naramienniki "motylki" zamiast kółka... no i pozytyw mógłby być, gdybyś za wjazd na taki brodzik kasował odpowiednio więcej niż 5pln... no ale ok, nie będę się nabijać, bo nie dość że niemycie Cię czeka, ciemności egipskie, to pewnie jeszcze jakiś remont po drodze... cierpliwości życzę i stalowych nerwów

    OdpowiedzUsuń
  2. o w mordę!nie zazdroszczę. tym bardziej, że nie pierwszy to raz i teraz w dodatku tuż przed dniem 'W'. z prądem nie ma żartów, a prąd i woda to mieszanka wybuchowa więc...uważaj na się! jestem pod wrażeniem, że wciąż jesteś na tyle miły, żeby domagać się rozwiązania problemu drogą urzędniczo-dyplomatyczną. ja jak nic spuściłabym tej babie łomot. wiem, wiem...nie tędy droga. sama mieszkam na ostatnim piętrze więc takie atrakcje są mi obce. za to od jakiegoś czasu mam obok sąsiada, który raczy mnie głośną muzyką o różnych dziwnych porach. walę więc niegrzecznie do niego i grzecznie proszę żeby ściszył bo mi przeszkadza. a on na to 'znowu?'no tak, to przecież logiczne, że jeśli przeszkadzało mi wczoraj, tydzień temu i kiedyś tam jeszcze, to będzie mi przeszkadzać dziś, jutro, za miesiąc... może byłabym dla niego łaskawsza, gdyby zaprosił mnie na kawę? pożyczam Ci świeczkę do łazienki(chociaż myślę, że z brodą byłoby Ci do twarzy;)) cierpliwości i poczucia humoru, które w tej sytuacji wydaje się nieodzowne, żeby nie zwariować. no i mam pytanie...wychodzisz na 'dwór' czy na 'pole'? 3maj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ubezpieczenie mieszkania? Masz? Przydaje się... Zakładam, że jeśli miałbyś to już wystąpiłbyś o odszkodowanie. Może sąsiadka z góry ma - możesz wystąpić do jej ubezpieczyciela - niech Ci poda numer swojej polisy i niech płaci.
    Mięliśmy taki jeden przypadek, że wykupiliśmy ubezpieczenie w dniu wystąpienia szkody i udało się - właściciel dostał odszkodowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, ale przerąbane. Chociaż muszę przyznać, że jak wyobraziłam sobie Ciebie na środku tego "basenu" z gumową żółtą kaczuszką w dłoni, to nieco mnie to rozbawiło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No jasne, basen każdy by chciał mieć... :-P Mam znajomego, który mieszka na ulicy położonej obok lasu. Władze miasteczka, w którym mieszkam, postanowiły, że odrestaurują 2 stawy, które na tej ulicy również jakieś pół wieku temu się znajdowały. Te stawy są umiejscowione na przeciwko domu tego znajomego. Teraz chwali się na lewo i prawo, że będzie miał chałupę z basenem. Ja mu tam dobrze życzę, tylko komarów nie zazdroszczę.

    Mógłbym zacytować klasyka - "nie bądź pan rura i nie pękaj", ale to chyba nie najlepsze, co bym mógł w takiej sytuacji napisać. Bo wierzę, że wkurzenie sięgnęło zenitu.

    Mogę tylko powiedzieć na pocieszenie, że nas sąsiadka też 2 razy zalała w przeciągu pół roku. Akurat chwilę przed remontem...

    Pozdrawiam i wytrwałości życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpadłam z wizytą przedświąteczną:) zobaczyć co i jak i ogólnie jak się miewasz:) i tak sobie myślę, że...może z tą sąsiadką to nie kijem bejsbolowym ale... miłością;)
    W tym miejscu pożyczam Ci wspaniałych, spokojnych i pysznych Świąt! Tylko miłych gości (hehehe... właśnie przypamniało mi się takie powiedzenie: 'gość w dom...chowaj żonę do komory':)), cierpliwości (tak, ta przyda się i mnie. zwłaszcza do siebie samej). I oczywiście zapraszam na obiecany piernik:)

    OdpowiedzUsuń