Bezradność.
Aż chciałoby się rzec: I'm less than nothing. Now you should ask: why? My answer is: I don't know, maybe because that is. Simple and easy as pie. See down below.
Aż chciałoby się rzec: I'm less than nothing. Now you should ask: why? My answer is: I don't know, maybe because that is. Simple and easy as pie. See down below.
Dzwoniła
dziś do mnie kobieta z Urzędu Pracy. Miała potwierdzić moje
uczestnictwo w jakimś tam projekcie (bo zostałem wcześniej wezwany
w ubiegły czwartek, tj. 17.09.2015 r., na comiesięczną kontrolę
stawiennictwa – czytaj: czy coś się zmieniło, in + w kierunku
znalezienia zatrudnienia, rzecz jasna). Niestety, oczywiście nie
udało mi się dostać na ten kurs, który ma na celu pomóc
bezrobotnym, takim jak np. ja, podnieść kwalifikacje. Wiadomo,
chętnych wielu, a miejsc jedynie 15 albo 20. Szkolenie owe zacznie
się 05.10 br. a skończy w lutym przyszłego roku i obejmuje
zagadnienia w zakresie programowania skryptowego, tzn. stosowany tam
będzie język o jakże wdzięcznej nazwie Python. Po więcej
informacji odsyłam tutaj.
Szkoleń
o innym charakterze obecnie przybyło, do tej nielubianej instytucji,
o dziwo sporo, tzn. resort ministerialny sypnął trochę dukatami z
sakiewki; wszak idą wybory parlamentarne i trzeba zakneblować usta
malkontentom tudzież wrogom, że niby coś tam robią aby zmniejszyć
cudownie bezrobocie oraz poprawić notowania własne przy okazji.
Planują upieczenie 2 rzeczy na 1 ogniu.
Zastanawiam
się zatem teraz: zgłosić się jeszcze raz na pozostałe warsztaty
albo może lepiej dać sobie z tym spokój? Nikomu niepotrzebny,
ponieważ nawet na głupie zajęcia nie mogę się załapać, więc
co mi z tego przyjdzie. Pozostaje chyba tylko zakląć po cichu, ale
siarczyście, stosownie do tytułu tego wpisu.