sobota, 18 czerwca 2016

Euro2016...

Euro 2016.

No i w końcu jest. Nadeszło wielkie piłkarskie święto, przynajmniej dla kibiców. Mecze rozgrywane codziennie, nawet po 3 x 90 minut na 24h – po prostu żyć nie umierać. Nic tylko siedzieć non-stop przed tv lub monitorem przy komputerze i wpatrywać się w zielone boiska, żeby uspokoić nieco swój organizm od wszystkich emocji: czy związanych ze sportem lub innych, np. rodzinnych.

Gdy ktoś ma dziewczynę/żonę/kochankę*, wówczas musi dodatkowo postarać, aby płeć piękna nie czuła się pokrzywdzona, toteż znając życie mężczyźni zgadzają się na cokolwiek, byleby wilk ostał syty i owca również cała. Zakupy ciuchów i butów to zaledwie preludium do większych wydatków, o których nawet fizjologom się nie śniło nigdy.

Na czas kibicowania proponuję zatem wziąć miesiąc wolnego w pracy, choć nieraz z tym akurat może być kiepsko, bo ktoś musi harować, żeby drugi zdążył zażyć relaksu. Pół biedy, jeśli szef nie przepada za tego typu imprezami, tzn. posiada tudzież wykazuje zerowe zainteresowanie rozgrywkami. Gdy jednak wystąpi błąd w Matrixie, czyli pryncypał zupełnie przypadkiem przejawia identyczne oznaki, wówczas następuje tragedia.

Ja już się pogodziłem z faktem, że część spotkań obejrzę via internet, a drugie tyle w domku on a big screen tv. Obecnie wkurzają mnie ledwo 2 rzeczy, (o dziwo, chyba rekord normalnie – oprócz tych, o których pisałem wcześniej rzecz jasna) a mianowicie: brak możliwości spokojnego napicia się z bratem (tak, ponownie zaszczycił swoją skromną osobą na cały miesiąc z racji urlopu) chmielowego trunku, zwanego też nektarem bogów i… wymiana rurek wodno-kanalizacyjnych w chałupie.

Drinkować nie wolno mi, gdyż na drugi dzień po przebudzeniu człowiek czuje się źle i całkiem nieprzytomnie myśli, a najbardziej o spaniu we własnym ciepłym łóżeczku, lecz nie o wstawaniu rano do roboty. Ręka do góry, kto tak nie ma. Na 1 piwku na 100% nigdy się nie kończy przecież, prawda.

A ciągi wodne… no cóż mogę więcej powiedzieć: lato prawie za oknem, więc pora remontów jak znalazł. Dodam, że administracja mieszkaniowa wynajęła sobie firmę zewnętrzną, aby niby szybciej poszło, lecz sprawa ciągnie się już 2 tygodnie i końca nie widać nijak. Ciekawe, ile to jeszcze potrwa. A najlepsze w tym, że wymieniają w całym bloku u każdego lokatora nie 7 szt., ale połowę. Konia z rzędem temu, dlaczego w ten sposób; kasy pewnie jak zwykle brakuje na resztę. Dziwić się nie ma co, bo taka Polska właśnie.
www.youtube.com/#Paranoid
www.youtube.com/#Crazy
www.youtube.com/#MyFavouriteGame

* niepotrzebne skreślić

4 komentarze:

  1. o! dzisiaj trafiłeś w moje gusta muzyczne:) ja profilaktycznie nie oglądam, to się nazywa kibicowanie bierne, albowiem jak nie oglądam to nasi wygrywają, albo idą dalej remisując... te ciągi wodne to by mnie znerwiły i pewnie bym sama wymieniła, jak to zazwyczaj czynię;) w końcu nie będzie woda pluła Szy w tffasz;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście oglądam na razie tylko naszą reprezentację, natomiast wszystkie inne wyniki mam z różnych stron internetowych. Może jakieś kilka lat temu bym oglądał też innych, ale dzisiaj po prostu szkoda mi na to czasu. Jak bardzo chcę być "na bieżąco" to odpalam sobie transmisję na jednym z polskich serwisów informacyjnych. Nie muszę mieć wizji, ale od czasu do czasu spoglądnę jaki jest wynik. Nie muszę płacić (w sumie to nie chcę) tej stówy za dwa kanały panu Solorzowi. Jeżeli mam możliwość, uprzejmie dziękuję. Cieszę się, że naszym idzie na tym turnieju. I to by było na tyle :-)
    Natomiast nie wiem, może jestem jakiś dziwny, ale przy ostatnim naszym meczu pl-niem, wypiłem tylko jedno piwo. Nie chciało mi się więcej. Za to zapchałem się popcornem i frytkami :-P Tak więc bilans może jako - tako wyszedł na zero.
    Na następny mecz mam jakiegoś crafta (piwo) sprowadzonego z pomorza. Piwo czysto domowe, bo bez etykiety. Mam nadzieję, że będzie dobre. I będzie pasowało do gry naszych chłopaków :-)
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Że się tak wyrażę, za dużo rozmawiamy chyba o tym administrowaniu... :-P Dzisiaj zamiast oglądać w spokoju mecz, dostałem telefon, że jedna strona (zasięg całkiem spory) klęknęła i trzeba wirusy po hostingu łapać. Strona na szczęście nie moja, no ale musiałem się nią zająć. Dlaczego akurat dzisiaj!? Wszystko z nią było ok przez 3 lata. Kopię na szczęście miałem, tylko oczywiście nie na serwerze, bo niektórym się wydaje, że 1 Gb to tak jak kobieta torebka. Wrzucasz i wrzucasz i końca nie widać. Na szczęście wyrzuciłem to co było do wyrzucenia. Zostało mi tylko napisać do usługodawcy jakiś wierszyk, żeby witrynę odblokowali. To jest mój kolejny kamyczek do ogródka z napisem "nienawidzę być adminem".
    Przynajmniej zaoszczędziłem zapasy racji żywnościowych i piwnościowych. Będzie na sobotę ;-) Cieszę się z wyników chłopaków. Niech kopią piłkę jak najdłużej na tym turnieju. Tobie również życzę dużego zimnego i spienionego, tym bardziej, że jakieś upały mają przyjść czy coś takiego... Pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  4. Całe szczęście, że nie mam ani dziewczyny ani żony ani kochanki, i mecze mogę oglądać w świętym spokoju, kiedy tylko chcę :) A drinkować zawsze można z umiarem, prawda? Przynajmniej podobno.

    OdpowiedzUsuń