poniedziałek, 21 września 2015

The K word...

Bezradność.

Aż chciałoby się rzec: I'm less than nothing. Now you should ask: why? My answer is: I don't know, maybe because that is. Simple and easy as pie. See down below.

Dzwoniła dziś do mnie kobieta z Urzędu Pracy. Miała potwierdzić moje uczestnictwo w jakimś tam projekcie (bo zostałem wcześniej wezwany w ubiegły czwartek, tj. 17.09.2015 r., na comiesięczną kontrolę stawiennictwa – czytaj: czy coś się zmieniło, in + w kierunku znalezienia zatrudnienia, rzecz jasna). Niestety, oczywiście nie udało mi się dostać na ten kurs, który ma na celu pomóc bezrobotnym, takim jak np. ja, podnieść kwalifikacje. Wiadomo, chętnych wielu, a miejsc jedynie 15 albo 20. Szkolenie owe zacznie się 05.10 br. a skończy w lutym przyszłego roku i obejmuje zagadnienia w zakresie programowania skryptowego, tzn. stosowany tam będzie język o jakże wdzięcznej nazwie Python. Po więcej informacji odsyłam tutaj.

Szkoleń o innym charakterze obecnie przybyło, do tej nielubianej instytucji, o dziwo sporo, tzn. resort ministerialny sypnął trochę dukatami z sakiewki; wszak idą wybory parlamentarne i trzeba zakneblować usta malkontentom tudzież wrogom, że niby coś tam robią aby zmniejszyć cudownie bezrobocie oraz poprawić notowania własne przy okazji. Planują upieczenie 2 rzeczy na 1 ogniu.

Zastanawiam się zatem teraz: zgłosić się jeszcze raz na pozostałe warsztaty albo może lepiej dać sobie z tym spokój? Nikomu niepotrzebny, ponieważ nawet na głupie zajęcia nie mogę się załapać, więc co mi z tego przyjdzie. Pozostaje chyba tylko zakląć po cichu, ale siarczyście, stosownie do tytułu tego wpisu.

7 komentarzy:

  1. Jasne, że się zgłoś, nie rezygnuj! zabraniam Ci rezygnować ale pozwalam siarszczyście zakląć i to na głos:))))) na tematy polityczne nie chce mi się w ogóle wypowiadać, na te całe 'elyty' mam taki wqrwens, że...szkoda gadać i szkoda nerwów. w UP też wiem jak jest...byłam tam zarejestrowana dość długi czas i...wiesz co...nie chcę Cię dodatkowo podłamać ale...w niczym mi nie pomogli, a po paru wizytach tam miałam wrażenie, że do niczego się nie nadaję. nic, tylko się zdematerializować, zutylizować... ale... niechaj żywi nie tracą nadziei! tego się trzymamy:))) BE STRONG!

    OdpowiedzUsuń
  2. p.s. hehehe...zakląć masz 'siarczyście';)))))))))) ale jeśli potrafisz 'siarszczyście' to też pozwalam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma za co:)
    poza tym... jeszcze nie wyjeżdżam więc nieco pośpieszyłeś się z tym 'bye':) i jeszcze przez 2 tygodnie będę się tu szwędać i zawracać ludzikom głowy;)
    ze szkockiej nie zrezygnuję nigdy:) nawet gdyby zabroniono mi ją pić;) bo wiesz, że jak coś jest zabronione ale bardzo się chce to można;))))))))) i nie śmiej się z mojej herbatki z czystka, to dobry czas by ją pić więc polecam dla zdrowotności.
    jeszcze nie wyjechałam ale jak wrócę (mam nadzieję, że tak się stanie) to zapraszam na ron miel. nie kieliszek, nie dwa ale na całą flachę:)
    Keep smiling!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. I z 2 tygodni zrobił się jeden:) co do zdjęć to... mówisz i masz:) ale już teraz proszę- uzbrój się w cierpliwość bo zrobienie 'trochy' zdjęć jest dla mnie niewykonalne i zawsze robię ich stanowczo za dużo i potem mam problem z ogarnięciem hehehe:) więc to może potrwać.
    będąc przy temacie to jaką lekturę, oczywiście łatwą, lekką i przyjemną, poleciłbyś mi na wyjazd? znasz coś takiego? bo moja siostra katuje mnie ostatnio jakimiś horrorami:)
    teraz kobieca ciekawość i przewrotność korci mnie by zadać Ci pewne pytanie ale... dam jej na wstrzymanie;))))
    kończę. ale nie piszę 'adios' bo to znaczy 'do Boga' i brzmi, jakbym miała nie wrócić z tej podróży. wiem, czepiam się więc po prostu...
    Hola!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno nie powinieneś swojej samooceny uzależnić od urzędników na cieplutkich posadkach. A próbować zawsze warto. Naaaawet jeśli się nie uda, to przynajmniej trochę im dupę pozawracasz, niech pracują!

    No i powodzenia w nowym blogowym miejscu - z opóźnieniem, ale dotarłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że masz rację, co do tego projektu i że nie zakończy się on zbyt szybko. Torcika niestety nie będzie, bo w kuchni jestem beznadziejna, i dla spożywających mogłoby się to skończyć tragicznie. Ale masz tutaj linka:
    http://lrsweetdesign.de/wp-content/uploads/2014/11/czekoladowa-tort-truskawki-polewa.jpeg
    Zawsze miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak nic to sprawka kobiecych hormonów, że jesień ledwo się zaczęła, a mi już tak dała się we znaki. masz rację, pobyt w cieplejszym i słoneczniejszym miejscu na pewno dobrze mi zrobi:) i dzięki za polecenie książeczek, nie czytałam jeszcze ale słyszałam o nich co nieco pochlebniejszego i nie ale ja biorę pod uwagę Twoją rekomendację i dopiero jak przeczytam to się ustosunkuję:)
    A dlaczego to nie możesz wypowiedzieć się na temat kosmetyków? możesz, a nawet jest to wskazane. zadałam to pytanie tak, a nie inaczej bo przyjmuje się, że to domena kobiet:) ale ja znam mężczyzn, którzy w tej kwestii są lepiej zorientowani niż ja i mają o wiele więcej do powiedzenia ode mnie:)
    teraz zmykam:) liczę na świetne fotki z Teide:) jeśli pogoda nie pokrzyżuje mi planów:)
    Nos vemos!

    OdpowiedzUsuń