wtorek, 24 listopada 2015

Destination: Italy...

Cytron.

Zapytacie pewnie, co to jest i skąd się wzięło? Wyjaśnione zagadnienie znajduje się tutaj. Ja też nie wiedziałem, więc samodzielnie sprawdziłem. Przywieziony dawno temu przez Aleksandra Wielkiego jest bardzo cenny, a nawet wręcz niepowtarzalny. A dlaczego akurat teraz o tym piszę? Powody są 2 i za chwilę postaram się Wam wszystko wytłumaczyć.

Primo: owoce te są hodowane owszem oraz wyłącznie w Kalabrii, południowym regionie Włoch, choć tak naprawdę przybyły do Europy z Azji, a konkretnie z Chin. Wymieniony obszar terytorialny tego państwa słynie jeszcze z wielu innych rzeczy, ale zapewne już słyszeliście na ten temat, więc w tym momencie to pominę.

Drugo: skórka tych płodów natury jest nader gruba oraz kwaśna, toteż znakomicie nadaje się do kandyzacji, czyli uzyskania słodkich dodatków do ciast czy deserów, przy zachowaniu odpowiednich procedur, o których mowa w podanych przeze mnie linkach. Daję w tym miejscu taką oto przyspieszoną wersję (w przykładzie występuje pomarańcza):www.youtube.com/#HowTo

Jednego tylko nie powiedziałem, a mianowicie, że największym odbiorcą surowca i zarazem producentem gotowego produktu są nasi zachodni sąsiedzi, czyli Niemcy.

Ultimo: od początku tego miesiąca w każdym domu praktycznie trwają przygotowania do Gwiazdki. Na stole tudzież w sklepach lub cukierniach kilka dni przed 24 grudnia oprócz tradycyjnych dań na 100% pojawią też wypieki we wszelakiej postaci, np. strucli.

Gdzie zatem wymieniony punkt wspólny? Zima nadchodzi wielkimi krokami, chciałem zwyczajnie po prostu przypomnieć Wam cieplejsze miejsce w celu rozgrzania się odrobinę, choćby nawet w wyobraźni i uzmysłowieniu sobie, że warto tam pojechać na przyszłoroczny urlop. Przyczyna: obejrzyjcie poniższe video. Miłego oglądania pożyczam!;)
www.youtube.com/#Filmed@MinistryOfSoundStudiosInLondon

4 komentarze:

  1. e no to ja poproszę wersję tej Calabrii dla dziewczynek! bo ta jest dla chłopców;) a tak btw to chcaiałabym spędzić kiedyś gwiazdkę w ciepłym klimacie, leżąc na plaży i popijając sok limonkowy z kielonka z parasolką... i jeszcze jaki kamerdner mógłby donosić ten sok i wachlować i w ogóle mnie rozpieszczać, niestety w tym roku zostają mi ciepłe papcie i herbata z maliną i kardamonem na rozgrzewkę;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż chce się zanucić 'O! sole mio!' albo sparafrazować 'znasz-li ten kraj gdzie cytron dojrzewa?' :) zapachniało latem, słodkim nicnierobieniem...bujaniem się w hamaku pod palmą albo słomianym parasolem z limoncello w dłoni:) które podobno pochodzi z niedalekiej Kampanii. a tam Wezuwiusz... i Neapol. zobaczyć go i umrzeć- tak powiadają;) nie, nie warto...brud, smród i syf tam. widziałam w tv.lepiej być wiecznie pięknym, młodym, bogatym i zdrowym:) tyle jest do zobaczenia. chociażby wspomniane Włochy:)
    A nawiązując do językowych lapsusów to w Italii mają np. takie słówko 'colazione', które może być przyczyną nieporozumień. nie sądzisz?
    Kawałek fajny zapodałeś i do posłuchania i do pooglądania:) a ponieważ zapach i smak cytrusów nieodłącznie kojarzą mi się z nadchodzącymi świętami, to... czekam aż odpalą nieśmiertelny świąteczny hicior, który co rok doprowadza mnie do szału;)
    Zatem... spełnienia wyjazdowych marzeń:) a żeby je urzeczywistnić może warto puścić totka? do zgarnięcia niezła sumka:) ja zagram. Tobie też polecam:) i życzę wygranej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Święta i zapach mandarynek to już chyba nieodłączny duet. Ciastami też zazwyczaj nie gardzę i to wszystko pomimo faktu, że za świętami nie przepadam. Za zimą tym bardziej, nie dostrzegam w niej niczego pozytywnego. Dlatego często myślę właśnie o takich miejscach, o których wspomniałeś i czekam aż chociaż odrobinę zrobi mi się cieplej na sercu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Voila! 10$ masz w kieszeni:) zgadłeś bezbłędnie. poza tym... 'tak, masz rację' o! mów mi tak jeszcze;)
    Angielski pewnie (podobnie jak włoski, francuski i inne) ma wiele wspólnego z łaciną. przecież Rzymianie swego czasu panoszyli się niemal w całej Europie (i nie tylko) i jakieś konstrukcje gramatyczne i czasy po nich pewnie zostały. pamiętam z LO, że łacina to był niezmówiony język, praktycznie nie do nauczenia:) teraz czasem-ale tylko czasem- rzucam łaciną jak szewc;)
    Francuski zgłębiam wciąż bo lubię i niejako muszę z powodów zawodowych:) Tu sais... je ne reviens pas a Italie parce que je n'ai pas ete encore la ba:) poza tym... zawsze można pogadac o pogodzie:) to żelazny temat chyba w każdym języku;)
    Donc... aujourd'hui chez moi il pleut, il fait mauvais, il y a du vent et le ciel est gris. peut-etre il risque de neiger. et chez Vous?
    Bonne journee pour vous, Monsieur Hb1r:)

    OdpowiedzUsuń