poniedziałek, 7 marca 2016

Always alone in the dark...

Odrzut.

Właśnie minęły 2 lata odkąd straciłem pracę i jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności w żaden sposób nie mogę jej odzyskać. Czuję się oraz chyba naprawdę jestem Polakiem drugiego sortu, jak powiedział kiedyś wcześniej wiadomo kto. Nie poddaję się jednak, brnę w to dalej, chociaż samemu już ciężko stwierdzić, co jest grane, czy warto i w ogóle. Nic innego chyba mi nie pozostaje.

Na pytanie o odzyskanie energii odpowiadam zwyczajnie, tzn., że trochę się udało, ale do całkowitego sukcesu jeszcze daleka droga podejrzewam. Na razie, żeby oddalić od siebie widmo osamotnienia w tym całym wyścigu ze złym światem pomagają mi, o ile w ten sposób można powiedzieć, Sarah i Alice. Zobaczymy, ile uda się wycisnąć z tej cytryny.
www.youtube.com/#Go4It
www.youtube.com/#IsItBetter
www.youtube.com/#AloneInTheDark
www.youtube.com/#DoTheSameWithMe
Found @ www.zazzle.com

9 komentarzy:

  1. Taka rocznica nie do końca kojarzy się ze świętowaniem, ale... Tak sobie myślę, że w tym wszystkim ważne jest to, że się poddałeś. Życzę Ci więc z okazji tego pseudo święta odmiany losy o 180 stopni i tej energii, której potrzebujesz. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. no akurat zacne towarzystwo energetyczne, co prawda nie moja bajka muzycznie, albo inaczej jeszcze nie dorosłam do takich bajek, ale z pewnością pomoże:) nie trać wiary chociaż wiem jak to jest, bo kiedyś ponad 3 lata nie moglam nic znaleźć, ale w końcu się odwróci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam jestem na etapie szukania pracy. Wychodzi różnie. I powiem Ci szczerze, że mam znajomych, którzy jak mnie widzą to od razu się pytają czy coś znalazłem. Jeżeli usłyszą, że nie to potrafią godzinę siedzieć nad głową i gadać o tym, że im się wydaje, że powinienem najpierw pójść do byle jakiej roboty, a później się zobaczy. Bo pieniądze są najważniejsze, bo to skandal, że facet w moim wieku nie ma żony, dziecka w drodze i poukładanego życia. I z jednej strony wiem, że mają rację, ale z drugiej strony szlag mnie jasny trafia, bo ja chcę coś więcej osiągnąć niż praca tam gdzie mnie pierwszy lepszy przyjmie. Nie chcę słuchać się osób, które nie są zadowolone ze swojego życia. Chcę mieć pracę związaną z moim wyuczonym zawodzie. Tym bardziej, że praca jest. Mentalność w tej mojej mieścinie jest taka - znajdź coś, byle co, a potem jakoś się ułoży. Nie. Nie ma jakoś się układać. Ma być po mojemu. Choć miałbym to sobie narysować. Zdaję sobie sprawę, że teraz wpadam do worka osób, po studiach z wysokim mniemaniem o sobie. Ale mam to gdzieś. Zbyt długo patrzyłem się na osoby, które przychodzą z roboty wkurzone na cały świat, bo zapieprzają totalnie wypalone, a ich miejsce pracy ma tyle wspólnego z ich zawodem co ja ze staniem Kalifornia w USA.

    Czasem porzucić wszystko to wszystko odzyskać.

    Muzyka moja, Alice przypomniała mi szczęśliwsze czasy ;-) Choć ostatnio na moje playlisty trafiają takie kawałki, że czasem sam się dziwnie... A co ostatniego filmu i sceny - bardzo męska.

    Tylko się nie przestrasz się jak zawitasz do mnie...

    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  4. wiara czyni cuda,a czasami zdarza sie cos niezupelnie oczekiwanego,na pewno Ci sie uda ,tego sercem zycze,chociaz wiem co musisz czuc w srodku,przykro mi,ale uszy do gory
    niestety musze jeszcze kwitnac dwa tygodnie w tym szpitalu,wychodze tylko na przepustki
    pozdrawiam cieplo ulka

    OdpowiedzUsuń
  5. taki spacer ,czy jakas inna mala chociazby forma rozrywki dla tych ktorzy moga chodzic to dobrodziejstwo bo dzien w szpitalu ma z 30 godzin,dobrze ze mam jeszcze ksiazki
    milo mi ,e moge wspomoc dobrym slowem,chociaz tyle chociaz wiem,ze to tylko taka mala kropelka,ale ja naprawde mysle,ze wiosna to taka pora roku ,ze wszystko moze sie zdarzyc ,uszy do gory
    pozdrawiam bardzo cieplo ulka

    OdpowiedzUsuń
  6. thanks za wszystko,na pewno te wszystkie rzeczy sie przydadza
    milego tygodnia z ukochana muzyka i ladnej pogody na spacery w sloncu zycze ulka

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisałeś w komentarzu, kilka bardzo trafnych rzeczy. Dzięki! :-) Faktycznie, czasami są sytuacje patologiczne, że tego ojca po prostu nie ma. I co wtedy? To jest fajnie opisane w jednej książce, o której wspomniałem - bodajże w "Męskości". Między innymi jest tam opcja, która mi osobiście podoba mi się bardzo, ale trzeba do niej mentalnie dorosnąć. Mianowicie należało by wybrać się do miejsc, w których ten ojciec bywał, wychowywał się itp. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby zadać sobie pytanie - co ja bym zrobił na jego miejscu w konkretnych sytuacjach. Myślę, że to jest cel tego wszystko. Natomiast jeżeli chodzi o in vitro to już jest większy kaliber. I mogę tylko powiedzieć - to wszystko od czegoś zależy. Ale skupmy się na wychowaniu. W przypadku męża, żony i in vitro, jest ok. W przypadku pary homoseksualnej, prędzej czy później dojdzie do tego, że dziecku będzie czegoś brakowało i tak jak piszesz, znacznie sobie szukać swoich idoli. Co wtedy? Moim zdaniem, należy dziecku pozwolić na szukanie. Byle tylko te osoby były odpowiedzialne i miały wysoki poziom umiejętności miękkich. Rozumiem, że to brzmi jak akademicka paplanina, ale cóż mam począć, skoro większość życia przesiedziałem w ławce... :-P

    Część mężczyzn cierpi na brak takich przyziemnych wzorców. Pokazuje się nam jakieś wybujałe sentencje, które krzyczą "mężczyzna powinien być...". Wiadomo, że to można sobie wsadzić między bajki. Mężczyźni chyba gdzieś tam na dnie cierpią, bo nie mają się komu wygadać ze swoich problemów, bo zostaną posądzeni o to że zachowują się jak baby. Większość kontaktów męskich jest naprawdę powierzchowna.

    Niektórzy mają tak, że jeżeli widzą tekst większy niż 4-5 akapitów po 4 zdania, to już twierdzą, że im się nie chce czytać. Czy to wynika z pokolenia? I tak i nie. W każdym pokoleniu są jakieś kwiatki. Jednak bardziej bym upatrywał przyczyny w co raz większym upraszczaniu interfejsów czy to stron czy aplikacji. Obraz jest w stanie wyrazić więcej niż 1000 słów... Ale najpierw te 1000 słów trzeba poznać... I miło mi, że nie zrobiło to na Tobie większego wrażenia.

    "Dzień świra" to jednej z moich ulubionych filmów ;-)

    Na razie nie będę się bardziej rozpisywał, bo w międzyczasie wpadł mi do głowy następny pomysł na notkę. Dzięki. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie bądź smutny. Bo mnie też jest przykro, że Ci nie mogę pomóc. Myślami zawsze będę obok...

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacji z okazji 'rocznicy' nie będzie. będzie za to przytulas i życzenia szybkiej odmiany losu na lepszy. dobrze, że zachowujesz poczucie humoru chociaż to pewnie taki...śmiech przez łzy. wiem, że to marne pocieszenie ale ja znalazłam pracę po 5 latach. 5 lat użerania się z PUP-em, który nawet nie udawał, że chce mi pomóc 'wyjść' z bezrobocia. zatem...miej oczy szeroko otwarte by nie przegapić okazji od losu i sprawdzaj kieszenie bo może okazać się, że los niespostrzeżenie wsnunął w nie szczęśliwy...los:)
    Co do tv to była taka dygresja odnośnie tej manifestacji w Twoim mieście, która odbyła się chyba...ze 2 tyg. temu;) pomyślałam, że może tam byłeś i machałeś do mnie przez szkiełko ale pewnie wolałeś pospacerować brzegiem morza. ja tak właśnie bym zrobiła.
    Pozytywnie zakręconego tygodnia:) niech przyniesie dobre wieści i rozwiązania:) wpadnij wieczorem na tequilę i przynieś proszę cytrynę bo pewnie zapomnę kupić;)

    OdpowiedzUsuń