piątek, 27 maja 2016

User: admin, password:???

Litania.

O rany, jaki ja miałem ubaw w środę, to nie pytajcie. Ledwo wszedłem tylko do bardzo nielubianego od całkiem niedawna biura (czytaj: znienawidzonego) i chyba nawet vice versa, nawet nie zdążyłem włączyć komputera czy otworzyć okna, to już rozległ się po pokoju dźwięk telefonu. Gościu prawdopodobnie chciał załatwić swoje sprawy jeszcze przed tzw. długim łykendem, a tu niestety kiszka.

Musiałem wysłuchać przez godzinę [sic!], jakie to całe oprogramowanie na niebieskim globie i być może także u zielonych ludzików (UFO) jest do bani; kasa na alimenty i biurowe wydatki musi mu się zgadzać, a tak nie jest; coraz więcej rząd chce od niego daniny na różne cele, itp. jazdy. Pewnie mi nie uwierzycie, ale prawie usnąłem – mało brakowało, a zacząłbym tam chrapać, leżąc na klawiaturze (podobno faceci w pewnym określonym wieku tak mają, niestety, przykro mi).

Facet w końcu skończył, następnie zapytał mnie jedynie o jeszcze 1 rzecz na koniec własnego monologu: czy i kiedy pojawi się nowa wersja. Nie, no to już jest lekka przesada. Koleś znęca się nade mną dosyć długo (8:00 rano to nie najlepszy okres na pobudkę, wtedy środek nocy), aż tutaj nagle tego typu błahostka. Szkoda, że rozmowa była nagrywana w trybie audio oraz brak możliwości ustawienia wideo, ponieważ wiecie jaka cisnęła się w myślach riposta, prawda.

Dalej to normalnie parodia – obczajcie taki przypadek: student (nie sądzę, żeby chłopak miał więcej niż ja na liczniku) został zatrudniony w jakiejś tam firmie, która jak większość innych korzysta z owych beznadziejnych aplikacji, o czym napisałem wyżej. Stanowisko zaszczytne, czyli jak niektórzy się domyślają: administrator sieci w danej lokalizacji. Zadzwonił więc sobie ten mężczyzna na infolinię do nas, poprosił o kilka rzeczy. Zgadnijcie, co miało to być?

Otóż temu leniowi niezbyt zapragnęło w głowie przejrzenia logów systemowych (tzn., że pozostali marzyliby? bzdura), więc dał wspomniane zlecenie nam, bo on nie mógł wykonać operacji czegoś tam i po prostu zwyczajnie chciał się upewnić, czy dobrze myśli. W tym samym momencie nóż w kieszeni mi się otworzył, lecz mały szczegół, drobnostka.

Szlag mnie trafił dopiero wtedy, jak się okazało, że ów błąd objawia się tym komunikatem i nic nie pomoże jak tylko reinstalacja OS-u. Oczywiście, że najsampierw należy zrobić kopie danych, aby móc je później przywrócić. Pytanie za 5 PLN: któż miałby wykonać te backupy? Brawo, wygraliście komplet garnków i darmowe wejście na pokaz kucharza, gdy będzie coś w nich gotować gdzieś w Polsce albo nawet zagranicą.

Dlaczego np. ja powiedzmy nie mogę zostać zatrudniony na identycznym stanowisku? Przecież przyniosłoby to rozwiązanie więcej korzyści niż obecne. Na koniec z całości ku radości przypomniała mi się poniższa scena, którą na 100% znacie. Mój ulubiony demotywator. Ciężki los chłoporobotnika. Dziś i jutro wolne, więc wszelkiego rodzaju sprzętom mówię stanowcze: adieu.
www.youtube.com/#WorkPlace
www.youtube.com/#HowToChangeCoolerInLaptop

8 komentarzy:

  1. no to odpoczywaj,,, ja nie mam kiedy, a o pracy nic nie powiem bo... cóż, dobrze u mnie nie jest

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba kiedyś o tym nawet pisałem jak bardzo mnie fascynuje to, że ludzie po (lub w trakcie) studiowania informatyki są postrzegani jako: admin, programista, grafik, webdev, sprzętowiec itd. Ma to swoje dobre i złe strony. Wiadomo.
    A ludzie są różni. Są na różnym poziomie zaawansowania czy na innym poziomie "wtajemniczenia". Mnie też szlag trafia jak mówię coś po raz n-ty i dalej nie wiedzę progresu w pojmowaniu informacji u mojego rozmówcy. Ale co mi wtedy pozostaje? Chyba tylko poczucie, że ja kiedyś też się uczyłem obsługi kompa.
    Nie chce być adminem bo to zupełnie nie moja historia. Na temat systemów wiem tyle, że mogę się po nim w miarę (jak na swoje potrzeby) swobodnie poruszać. Dodatkowo jeżeli chodzi o bezpieczeństwo i budowę sieci myślę, że jakąś wiedzę mam, ale dla osób pracujących jako admini to na pewno jest to za mało.
    Wydaje mi się, że największym sukcesem z tej gałęzi informatyki jaki osiągnąłem to reinstalacja systemu w duńskim języku razem z konfiguracją na kompie oddalonym o 1000 km ode mnie. Oczywiście z pomocą drugiej osoby, żeby nie było, że włamałem się do systemu :-P Na odległość to zajęło koło 3h. Jakbym był na miejscu to jakieś 1/3 tego czasu. Myślę, że dla adminów to wcale nie jest jakiś powód do dumy, bo to jest normalne zadanie. Chyba jednak o wiele lepiej czuję się w szeroko pojętej kreacji...
    Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć mocy na następny tydzień! :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! nie ma to jak mocne uderzenie na dobry początek dnia;) mam kilka teorii czemu ten gościu był tak UPR:) od tej, że wstał lewą nogą przez różne takie do tej, że żona odmówiła małżeńskiego obowiązku, a wszystko skupiło sie na Tobie biedaku:) i chociaż komputerowe zawiłości przerastają moje zdolności percepcji to komplet garnków wygrałam:) cieszę się bo się przyda, no i w końcu coś wygrałam ale pokaz kulinarny chętnie wymieniłabym na...toster. jest taka możliwość?
    Mam nadzieję, że majówka minęła Ci sielsko-anielsko, odpocząłeś i zebrałeś siły do borykania się z podobnymi przypadkami, których oczywiście życzę Ci jak najmniej:) Przyznam Ci się, że w swojej pracy też mam do czynienia z takimi burkami ale ponieważ moje rozmowy nie są nagrywane mogę takiego raz-dwa przywołać do porządku bądź spuścić po brzytwie co niezmiennie sprawia mi wielką radochę:)
    Czas powiedzieć: Bonjour et bonne semaine mon ami:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba w każdym zawodzie, w którym ma się kontakt z ludźmi zdarzają się takie rzeczy - nóż sam się w kieszeni otwiera, jak napisałeś, a Ty masz ochotę siać terror i zniszczenie. No ale przecież nie za to Ci płacą. Więc zaciskasz zęby, uśmiechasz się (albo i nie, przez telefon to w sumie nie musisz) i dalej sprawiasz wrażenie oazy spokoju. Mam nadzieję, że przynajmniej weekend się udał. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponieważ gapa ze mnie dziś zacznę od tego od czego powinnam zacząć wczoraj-od Paryżankowych podziękowań za życzenia. nie spodziewała się ich więc tym jest jej milej bo dobrych życzeń nigdy za wiele:)
    A dziękować:) tym razem majówka minęła bez przykrych niespodzianek:) trochę pobrykałam po Parku Gór Słonnych, a tak poza tym to same spotkania, gryle, napoje%, ból brzucha i zmęczenie materiału i dziś już nie pamiętam, że jakaś majówka była więc...wczasy są jak najbardziej wskazane i fru juz w sobotę:) dokąd-to już wiesz. ale przed tym jeszcze 3 dni uganiania się z Francuzami. dzis o północy odbieram ich z lotniska więc rozumiesz...długa noc się szykuje.
    I Tobie miłej dalszej części tygodnia:) i nie główkuj tyle bo... przekombinujesz;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, psze Pana, w interesach przyjeżdżają, nie w celach towarzyskich:( a szkoda bo mogłoby być fajnie:) ale masz rację, 3 dni miną niewiadomo kiedy, a potem to już tylko lus-blus:) o zdjęciach nie zapomnę na pewno, zawsze robię ich o wiele za wiele i potem mam kłopot z ogarnięciem... i proszę nie naśmiewać się z mojego aparatu bo...podeślę Ci Sprytę na przechowanie;)
    Wszystkiego najlepszego w Dniu Dziecka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakby co, to (znowu) blog mi padł. A dokładnie baza danych. Nie wiem czy coś z niej jeszcze wyciągnę... Szewc bez butów chodzi. Miałem na dniach zrobić kopię... Już wiesz dlaczego nie chce być adminem..heheh ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm, trudno mi powiedzieć kto jest większym dzieckiem... ale słyszałam, że mężczyźni to wieczne dzieci niezależnie od fizycznych gabarytów i wieku;) nie wiem czy to prawda i mogę tylko 'gdybać' na podstawie obserwacji ale może Vous Monsieur podzielisz się jakimiś wnioskami z autopsji:)
    A teraz czas powiedzieć au revoir! ale pamiętaj, I'll be back!;)
    miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń