Wczoraj był Światowy Dzień Żywności, dziś jest Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem. Mam dziwne wrażenie, że te oraz pozostałe przykre z punktu widzenia globalnego tematy zawsze przywoływane są pod koniec roku, gdy ogólnie za oknem zimno, szaro, buro i ponuro. Cała pozostała część roku kalendarzowego zdaje się być jakby bardziej radosna, natomiast ta obecnie smutna. Może więc rzeczywiście zależy to od pogody i klimatu?
foto: demotywatory.pl |
www.youtube.com/#NiePolecamTejRestauracji
www.youtube.com/#TakiObiadToJaLubie
dzisiaj były swojskie grzaneczki z czerstwych bułeczek sera i takich tam dodatków...
OdpowiedzUsuńA ja mam słabość do pewnego fast-foodu mianowicie pity z sosem czosnkowym i z frytkami i za nic z tego nie zrezygnuje!!!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplo ulka
Wychodzę z założenia ,że mamy tak niewiele przyjemności w życiu wiec nie ma sensu odmawiać sobie jedzenia,ponadto lubie gotować, a największą przyjemność sprawia mi patrzenie,jak z apetytem wsuwaja moi najbliżsi. ..nierzadko dzieciaki wyrzucają mi ,ze się na nie gapie hi,hi...Ciesze się, że i Ty jesteś zwolennikiem dobrej kuchni .Trzymaj się cieplo i smacznego dnia zycze ☺ulka
OdpowiedzUsuńWrrrr... jakby trafiłeś w sedno bo temat jedzenia jest mi bliski.
OdpowiedzUsuńTemat ubóstwa też ponieważ mam z nim styczność niemalze na codzień.
Pchać się w miejsca gdzie jest źle i próbować naprawiać świat to moja specjalność.
Szacunek ze zwrociles uwagę na problem.
Cmok !
Ano masz szczera racje w slowach pozostawionych u mnie.Milej końcówki niedzieli i dobrego poniedziałku Tobie zycze.Pozdrawiam granatowo ulka
OdpowiedzUsuńNiech pomyślę... Kiedy ja ostatnio jadłem coś z fast foodu...? Z dwa miesiące temu, o ile mnie pamięć nie myli. Nie czuję potrzeby chodzenia po tych wszystkich przybytkach. Nawet jeśli oglądam gościa, który jest na tzw. "fast-foodowiej diecie". A polega ona na tym żeby dziennie jeść tylko fast-foody na ok 2000 kalorii. Matematyk ze mnie żaden, ale jeżeli człowiek dorosły potrzebuje ok. 2500 kalorii dziennie, to chyba jasne, że deficyt 500 kalorii prędzej czy później da znać o sobie.
OdpowiedzUsuńLubię czasami coś ugotować lub upiec. Sprawia mi to przyjemność. Czy wyrzucam? Staram się nie, ale święty też nie jestem. Najgorzej jak człowiek idzie do tego sklepu nie wie co by zjadł i na co w ogóle ma ochotę. Wtedy zaczyna się kombinowanie. Wychodzi się ze sklepu z pełnym wózkiem, gdzie po dłuższym czasie jakaś część idzie do kosza. Nie dość, że strata żywności to jeszcze pieniędzy. Ciekawi mnie tylko to, czy miliony ludzi na całym świcie da się jeszcze "wyprostować" jeżeli chodzi o konsumpcjonizm. Pozdrawiam!