czwartek, 21 września 2017

Hell to the Liars...

Wakacje minęły i skończyły bezpowrotnie. Mnie jednak to nie dotyczy, ponieważ pojawiła się kolejna porażka na moim koncie. Nie wiem, co mam dalej z tym zrobić - śmiać się czy płakać (proszę czytać: a kogo to obchodzi). Podobno mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie zaczyna, ale być może to tylko zwykły przesąd.
Pozdrawiam z tego miejsca wszystkich pseudo-rekruterów albo wyrobników korpo, którzy z bezczelnym uśmiechem na ustach czy też twarzy nadal i ciągle twierdzą, że "odezwiemy/oddzwonimy do Pana". Eat this & let's rock right now.
PS. Telemarketerzy z infolinii też wliczają się do tego grona.
PS2. Love Hannah's voice.
foto: demotywatory.pl
www.youtube.com/#PureBliss
www.youtube.com/#NotWastingAtAll

5 komentarzy:

  1. Wszelki duch!!! Dobrze Amigo, że dałeś znak życia:) Szkoda tylko, że w tak smutnym tonie. Fajnie to podsumowałeś;) a ja od siebie dodam: ch.. im w d...;) Jeśli okaże się, że Negrecito spełnia życzenia (bo na razie jest mały i poza jedzeniem, spaniem i zabawą innych talentów nie zdradza) to już wiem o co go poproszę. A Ty Amigo keep calm & be yourself:) Vaya bien!

    OdpowiedzUsuń
  2. no narejszcie!!!! smutne to, ale w końcu trza z tego rewersu wyleźć... i takie prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło znowu powitać :-)

    Wydaje mi się, że są takie dwa zdania, których mężczyźni nie trawią bardzo mocno:

    1. "Oddzwonimy" - po rekrutacji
    2. "Zostańmy przyjaciółmi" - po randce

    No chyba, że jeszcze kogoś wkurza "nie ma piwa", ale to inna para kaloszy...

    Zdaję sobie sprawę, że takie suche żarty to żadna pociecha. Może nie ma tego złego? Nigdy nie wiesz w co do końca się pakujesz.. U mnie tak było, że poszedłem na juniora front-end, a robię czasami trochę inne rzeczy nie związane z moim stanowiskiem, ale to inna historia.

    Ja sobie w takich momentach mówiłem (lub pewnie będę mówił), że oprócz tej firmy jest jeszcze kilka innych. Poza tym nikt nie powiedział, że nie mogę do tej firmy składać papierów za rok czy 2 lata.

    Internet też robi swoje. W pewnym momencie już przesatałem odpisywać, na emaile. Co prawda nie było ich jakoś super dużo, ale w CV czy na fb, czy goldenline jest wyrażnie napisane "JUNIOR" to babka mi wysyła ofertę dla seniora z 5-7 letnim stażem...

    Koniec końców - wytrwałości życzę.

    Kawałki oczywiście na duży plus :-) Mam nadzieję, że za czas jakiś napiszesz o sukcesie.

    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem Chris Rea do auta na dłuższą podróż jak najbardziej. Tina, hmm.. i tak, i nie :-)
    U mnie to jest tak, że jedna płyta potrafi z parę ładnych lat poleżeć (np. Giuseppe Ottaviani, album "Go"). Bo po prostu dobrze mi się przy tym jeździ. Ostatnio katuję płytę Donguralesko - Magnum Ignotum preludium, ale i na nią przyjdzie pora bo zaczyna mi się "przejadać". Swoją drogą bardzo fajna. Co raz więcej u mnie w aucie jest muzyki "żywej". Nie powiem, lubię elektronikę, natomiast nie samą elektroniką człowiek żyje. Czasami gitara i perkusa też jest potrzebna :-)

    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  5. D&B też chętnie posłucham. Mam kilka kawałów, które ocierają się o ten styl lub nim po prostu są. Przypomniałeś mi o jednym secie, który kiedyś bardzo mi się podobał.. https://www.youtube.com/watch?v=37AbBFSOfjc. Ot, taki liquid d&b. Z DI.fm korzystam od czasu do czasu, z Soundcloud trochę mniej, ale pamiętam nawet, że coś tam umieszczałem od siebie. Oczywiście teraz bym to chętnie wyrzucił i coś nowego tam przesłał, ale nie mam kurde czasu. Nie mam czasu na tworzenie. Poza tym komp też na razie nie pozwala mi w pełni cieszyć się wtyczkami vst. Tak sobie obiecuje, że jak złożę nową platformę to kupuje w końcu oprogramowanie, jakiś sprzęt i zaczynam działać coś w temacie. Nie muszę koncertować.. To bardziej dla własnej satysfakcji. A jeżeli komuś się to spodoba to fajnie.

    OdpowiedzUsuń