czwartek, 9 listopada 2017

Marrakech adventure...

Gdy byłem małolatem, czyli dawno temu i prawda, powiedzmy miałem 10-15 krzyżyków na karku, zawsze myślałem o tym, żeby dobrze się wykształcić w celu późniejszej pracy na swoim (ponieważ wtedy miałbym więcej pieniędzy dla siebie) albo w jakiejś firmie, która płaciłaby mi całkiem spore wynagrodzenie za wykonane dla niej zadania. Tak się jednak nie stało, więc jeden punkt mogę skreślić ze swojej czarnej listy.

Dlaczego tak właśnie chciałem zrobić? Bardzo nie lubię jesieni oraz zimy pod jakąkolwiek postacią. Gdybym posiadał to co wyżej, wówczas z radością i wzajemnością (pewnie też) każdego roku na kilka miesięcy witałbym się z tzw. ciepłymi krajami. Zupełnie jak bociany albo inne zwierzęta, które się przemieszczają tu i ówdzie, jakby miały w swoich głowach to samo co ja wcześniej. No cóż, podobno nie można mieć wszystkiego.
foto: demotywatory.pl
www.youtube.com/#Original
www.youtube.com/#LongerVersion

3 komentarze:

  1. no pacz Pan, a ja nigdy takich marzeń nie miałam, może czasem się coś tam po głowie pokolebało przy -30, że tak na Hawaje czy inne Malediwy albo wyspy baranie, ale zaraz odchodziło... a zimy nie lubię, bom rasowy zmarźlak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przybijam piątkę, bo ja mam podobnie. Chętnie udałabym się teraz w miejsce, gdzie jest cieplutko i słońce świeci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią też bym się wybrał gdzieś w ciepłe kraje. Choć nie tak ciepłe jak Dubaj. Co prawda ta miejscówka też trochę korci, ale 2 tygodni pewnie bym tam nie wytrzymał. Na razie nic nie wskazuje na ciepłe kraje. Za to na razie jest co raz większa szansa, że Nowy Rok przywitam w Gdańsku.

    OdpowiedzUsuń